Paranoi biurowej cd.
Komentarze: 0
Hello. Wczoraj poznym popoludniem komputer w koncu znalazl sie na moim biurku, co sprawilo ze musze przestac sie w koncu obijac i zaczac pracowac - lub przynajmniej sprawiac takie wrazenie... Ranki moga zostac przeznaczone jeszcze na przegladanie gazet w zwiazku z szukaniem mieszkania, ale po godzinie 14 to juz na serio musze pracowac.
Komputer nawet ok, niestety odmawia czytania wiekszosci polskich stron w zwiazku z koniecznoscia instalacji Language Pack, poza tym ustawienia serwera pozostaja tajemnica pana od supportu i nic nie moge sama ustawic. Na szczescie i Skype i Yahoo zadzialaly, co dobrze wrozy przyszlosci moim kontaktom ze swiatem.
Co do moich kolegow: Marianne - bezposrednia przelozona, bardzo typowa ale mila i pomocna (dzieki Bogu, bo nie znam miasta). Anette - niemiecka Namibijka, plynnie zmieniajaca niemiecki na angielski i afrikaans, lub w druga strone... Local staff: Rosa, Petrus, Noagh i Emilia - dopoki nie przyzwyczaimy sie nawzajem do naszej pronunciation, to minie troche czasu... Big chef - bardzo mily i co najwazniejsze wyrozumialy... No i jeszcze kilka osob przewijajacych sie tutaj od czasu do czasu. Biuro jest przeslicznie polozone, i prawie w centrum... A Marianne ma mieszkanie tuz obok biura, czego jej strasznie zazdroszcze... Bo widok jest z naszego wzgorza na pol miasta. Moje poszukiwania accommodation niestety na razie bez sukcesow. Widzialam juz wiele miejsc ale nic do mnie nie przemowilo, zwlaszcza cenowo.
Dodaj komentarz