Urlop I - Swakop i wybrzeże
Komentarze: 0
Pierwszą urlopową noc spędzamy między Swakopmund a Walvis Bay, na kempingu położonym między morzem a pustynią.
Nie chcemy zostawać dłużej w Swakopmund – perle kolonialnej niemieckiej architektury, przypominającego filmową makietę, tak bardzo nie pasuje do otoczenia. Spędzamy tam zaledwie pół godziny, czasu wystarcza zaledwie na jedno zimne piwo na plaży, tuż pod znakiem zakazującym spożycia alkoholu na plaży (ah, Afryka!), co ma sprawić, żebyśmy przestały się czuć jak Entwicklungshelfer (wskazane w czasie urlopu). Kai śmieje się, że zakaz to pozostałości niemieckiej administracji, a i Lucia, i ja, po gruntownym przedyskutowaniu w trakcie drogi ostatnich plotek/wydarzeń/słowo niecenzuralne made in ded obiecujemy sobie solennie nie rozmawiać więcej o pracy (częściowo się udało).
Nocujemy na Longbeach - miejsce jest magiczne i bardzo zimne. Ja szczękam zębami a Lucia – przywykła przecież do gorąca w Ovamboland – zawija się w kolejne warstwy. Siedzimy we trójkę wokół grilla, gdzie teoretycznie powinna się grillować nasza kolacja. Przywykliśmy do tego, że namibijskie grillowanie – braii – ważna część narodowej tradycji, jest możliwe wszędzie; w każdym sklepiku, nawet zapadłym, można kupić drewno, mięso, nie przewidzieliśmy jednak, że na naszym kempingu brakować będzie kratki, na której kolacja powinna się zarumieniać... No cóż, nasze wyposażenie pozostawia w oczach Namibijczyków dużo do życzenia – mamy jeden malutki namiot, cieniutki śpiwór, jeepa z malutką lodówką i drugim namiotem na dachu. Do tego 2 talerze, nóż, widelec i łyżka. Mała butla gazowa, bardzo ważny element: ekspres do kawy (w końcu Lucia wychowywała się we Włoszech) i korkociąg. Gdzie nam do wyposażenia naszych sąsiadów z kempingu: czteropokojowy namiot, lodówka (duża), keyboard, mikrowelka, kuchenka, zlewozmywak oraz sprzątaczka i ogrodnik (w oddzielnym namiocie).
No cóż, pomysłowości nam nie brakuje, mięsko usmażone zostało na tyczkach od namiotu (znaleźliśmy dodatkowy komplet w przepastnym bagażniku jeepa). W nocy było strasznie zimno, mało letnio i mało afrykańsko.
Dodaj komentarz