sty 08 2006

Urlop II-Sossusvlei


Komentarze: 0

Budzi mnie zapach prawdziwego, włoskiego ekspresso (z importu oczywiście).

Jedziemy w stronę pustyni Namib, po obu stronach drogi – jeszcze asfaltowej – zaczyna się pustka. Zafascynowana możliwościami oferowanymi przez 4WD zgłaszam się na kierowcę – ochotnika. Kai ma trochę wytchnienia – przede wszystkim na zdjęcia – i poszukiwanie osławionej „ciszy pustyni”, ja nie do końca, bo okazuje się że musimy pokonać dwie malownicze przełęcze – już na gravel road. Przed zachodem słońca chcemy zdążyć do obozu Sesriem, tuż pod granicą parku narodowego, gdzie znajdują się osławione czerwone wydmy, otaczające Sossusvlei, koryto wyschniętej rzeki. Zdążyliśmy – nie przyznam się, jak szybko jechałam, bo koliduje to z wszelkimi dobrymi radami, jakimi jesteśmy tu uraczane. Frajda była sporaJ.

Wydmy Sossusvlei, jedna z najważniejszych atrakcji turystycznych Namibii, robią wrażenie nawet na nas dwóch, choć piasku w różnych postaciach tu przecież nie brakuje. Ale nie w tych barwach, nie w tej imponującej postaci. Choć trudno w to uwierzyć piasek jest naprawdę czerwony, nie jest to żaden eufemizm, jest to prawdziwy bardzo czerwony kolor.

Wspinaczkę na wydmy odkładamy na dzień następny, dziś czas na relaks. Jest ubraiiowana ryba (jeden z niewielu towarów eksportowych NAM), ubraiiowane pataty, butternuts, gem squash (odmiany dyni) i białe wino. Wina jest dużo. W bliżej nieokreślonym momencie rozkładamy się na pustyni, pod olbrzymią akacją królującą nad naszym miejscem kempingowym, podziwiać gwiazdy. I wtedy szakale urządzają wypad po resztki naszej kolacji. Jest brzęk szkła, jest wycie szakala. Nikomu nie chce się ruszać i ocenę szkód pozostawiamy na rano.

Anyway, jak to mówią tutaj: wszystko można powiedzieć o Afryce, ale nic złego o niebie nad Afryką (nichts gegen Himmel ueber AfrikaJ).

Pobudka okazuje się – co chyba zrozumiałe – późna. Nasi sąsiedzi o świcie słońca wyruszyli podziwiać i zdobywać pustynię, my potrzebowaliśmy nieco więcej czasu, troszkę bolą mięśnie po nocy przespanej na piasku, ale ostatecznie wydma nr 45 została pokonana. I to w południowym słońcu, więc osiągnięcie tym większe (i odradzane we wszelkich przewodnikach).

 

mycha : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz