Najnowsze wpisy, strona 18


lip 25 2005 Pierwszy dzien
Komentarze: 0

Jestem w biurze. Niedaleko historycznego niemieckiego zamku. Na polkuli poludniowej:)

Praca zapowiada sie ciekawie, wspolpracownicy tez ok, jak to w DED.

Natomiast poszukiwanie mieszkania bez znajomosci miasta sprawia ze moja adrenalina powaznie sie podnosi. Ceny wynajmu rowniez nie uspokajaja. Lets see

Aha, w sobote bylismy w Game Park i widzialam zyrafki, antylopy i jeszcze jakies inne afrykanskie zwierzeta, ktorych nazwy znam niestety tylko po niemiecku.

Teraz ide poznawac tajniki programu wspierania NGO's w Namibii. Nara

mycha : :
lip 20 2005 Jutro wyjezdzam
Komentarze: 1

Maksymalnie wkurzona (zeby nie dosadniej) na bylego szefa spakowalam sie w godzine.

Rzeczy bardzo malo, raptem pół walizki... Na miesiąc czasu do Barcelony ledwo się zmieściłam, nie mówiąc już o tygodniowych wyjazdach do Szwajcarii, kiedy jednak jedna walizka to było nic... A przecież tzw. przewoźnik, prawdopodobnie połechtany mile moim mailem, zgodził się na podwójną ilość bagażu. A ja tymczasem nie mogę zapełnić walizki... No cóż, z biegiem czasu wiele rzeczy staje się niekoniecznie niezbędne:))

 

 

mycha : :
lip 10 2005 Ostatni dzien przygotowania
Komentarze: 0

Ostatni dzien minal niestety szybko, zbyt szybko... Ledwo udalo nam sie zakonczyc rozpoczety watek dotyczacy high context culture. Studium przypadku dotyczylo tym razem sytuacji konfliktowej w pracy, pomiedzy miejscowym przelozonym i pracownikiem pochodzacym z naszego kregu kulturowego. Fetle odgrywajaca role afrykanskiego szefa, przez 15 minut krazyla wokol tematu - krazyla to za duzo powiedziane - tylko dlatego ze znalismy kulisy odgrywanej sceny, mielismy swiadomosc ze cos sie kryje za jej pytaniami o to jak minely wakacje, co Astrid porabiala w trakcie urlopu w ojczyznie i ze teraz wyglada na naprawde wypoczeta. To wlasnie jest charakterystyczne dla kultury wysokokontekstowej, ze to co najwazniejsze w rozmowie nie pada, jest ukryte pomiedzy linijkami i nigdy nie wspominane wprost.

W Niemczech - co jest typowe dla low context culture- najwazniejszy dla rozmowy watek jest wspominany od razu i bezposrednio. Podobnie zreszta jak wrazenia, wartosciowania i oceny. Szczerosc i bezposredniosc sa wartoscia sama w sobie. I tak np. nasza kolezanka Bente, wyjezdzajaca do Poludniowego Sudanu, na pytanie jak zachowala by sie dostajac prezent, ktory by sie jej nie podobal, odpowiedziala: No coz, to nie jest w moim stylu. Znowu porozumiewawcze spojrzenie wymienione z Sara. Blizej nam chyba do Afryki niz Niemiec?

Musialam szybko uciekac, bo czasu na pakowanie zostalo malo. Na CGN/BONN podwojna mobilizacja: po Londynie i w pierwszy dzien wakacji w Nordrhein Westfalen. Po poludniu, walce z walizka (20,6 kg oraz papierzyska z kursu w reku) dopada mnie kac. Grenzschutzler patrzy podejrzliwie na moja kurtuazyjna namibijska wize i jeszcze bardziej zdziwiony na orzelka a potem zagaduje mnie lamana polszczyzna. Przez chwile nie moge wydobyc slowa w jezyku ojczystym (a jednak mieszanka Weizenbier i Grappy to nie byl dobry pomysl) i dopiero po chwili jestem w stanie odpowiedziec co  i jak dlugo mam zamiar robic w CH (anyway, oba pytania zbyt osobiste jak na moj gust).  Konczymy rozmowe krotka lekcja jezyka polskiego. Nie pytam skad zna polski - po co przejmowac sie brzydkimi postepkami rodakami.

Trzy tygodnie minely bardzo szybko. Spotkanie z ludzmi myslacymi podobnie bezcenne. Na kazda sytuacje przygotowac sie jednak nie mozna. Teraz chcialabym przestac juz mowic w trybie przypuszczajacym o wyjezdzie, przygotowanie czas zakonczyc. Kiedys musi sie przeciez naprawde zaczac:)

mycha : :
lip 08 2005 Ostatnie ofiary Zielonego Krokodyla
Komentarze: 4

To nasza szescioosobowa grupa opuszczajaca dzis Bad Honnef. Oraz nasz tutor ktory nieprzypadkowo zjawil sie na wczorajszej imprezie pozegnalnej.

Kawa pilnie poszukiwana. Pzdr

mycha : :
lip 06 2005 Nowy poczatek
Komentarze: 0

Postanowilam jednak nie dreczyc wszystkich zbyt dlugimi i moze nie zawsze absorbujacymi mailami i powrocic do pisania bloga. Na razie garsc refleksji z Bad Honnef, gdzie spedzam ostatnie dni przed wyjazdem do Afryki:

1. Otoz kurs jest ciekawy, choc jak sama po sobie obserwuje - zbyt dlugie przebywanie w fazie "przygotowawczej" zaczyna powoli draznic. Jest nas spora grupa zapalencow, ale i tak po trzech tygodniach znam juz doskonale szczegoly projektow moich kolezanek i kolegow, a jakos niezrecznie rozmawiac nam jest o sprawach zwyklych, codziennych, zwlaszcza ze jak zlosliwie zauwaza nasz trener od komunikacji interkulturalnej, niektore narodowosci potrzebuja podrecznika na temat jak prowadzic "small talk". Powoli zaczyna mnie meczyc to oczekiwanie, choc i tak jestem w dobrej sytuacji bo niektorzy koledzy beda tu przebywac do konca sierpnia. W moim wypadku kurs konczy sie za 3 tygodnie - takie mam widocznie super kwalifikacje ze nie potrzebuje dodatkowego szkolenia hihi.

2. Akcent slowianski - poza mna - wprowadzila nasza druga trenerka od IK, a mianowicie Fetle z Etiopii, wyraznie cieszac sie na widok mojego nazwiska i w najczystszej polszczyznie dodajac Dzien dobry - studiowala jeszcze w starych czasach w Czechoslowacji i do Slowian ma wyrazna slabosc. Wyraznie tez powoluje sie na swoje doswiadczenia w czasie akulturacji w Niemczech (co sprawia ze wraz z Sara - Wloszka wyjezdzajaca do Sudanu - wymieniamy tylko porozumiewawcze spojrzenia....).

IK to studium przypadkow, odgrywanie scenek a takze identyfikacja tego jak sie zachowujemy... Nasi koledzy oburzaja sie przy kazdym bardziej ogolniejszym stwierdzenie ze "Niemcy to...." a  "Afrykanie to...." a my - ciezko doswiadczone przez zbyt dlugie przebywanie tutaj staramy sie ukryc usmiechy i usmieszki.... Same cases sa jednak super - podobno wziete z zycia  i oparte na faktach... Np. przypadek Anny, pracujacej od lat na Sahelu jako pielegniarka, do ktorej pewnego dnia zglasza sie dosc poirytowany mezczyzna z mloda kobieta w zaawansowanej ciazy. Pada pytanie - ile normalnie trwa ciaza ? Anna wyczuwajac ze cos nie gra siega po ksiazke stojaca na polce i przez chwile kartkuje, poszukujac odpowiedzi... Po chwili udajac ze odczytuje z ksiazki dodaje: Ciaza moze sie przedluzac do 11 albo wiecej miesiecy, jezeli mezczyzna przebywa dlugo poza domem.... Problem polega na tym iz w tym rejonie mezczyzni czesto wyjezdzaja na kilka miesiecy w poszukiwaniu pracy....

Podziwiamy refleks i tzw. flexibility (jest to cecha jaka kazdy szanujacy sie Entwicklungshelfer powinien posiadac w nadmiarze), a pozniej zastanawiamy sie nad kulturowymi uwarunkowaniami, a szczegolnie tym co nasz trener nazywa "kultura prawdy subiektywnej, czy prawdy uwarunkowanej sytuacja".

Wczoraj dostalam w koncu moj paszport. Wiza zalatwiona w ekspresowym tempie, dzieki wstawiennistwu Auswrtiges Amt, oczywiscie za friko, bo to taka grzecznosciowa przysluga... Kurtuazja miedzynarodowa, jak by powiedzial Guru Kukulka. A dzisiaj do reki dostaje moj bilet do Windhuk. Warszawa, Monachium i Namibia... W dolaczonym pismie kolezanka z DEDwskiego biura podrozy informuje mnie ze "ze wzgledu na panujaca sytuacje na lotniskach obowiazuja specjalne przepisy bezpieczenstwa i nalezy byc na lotnisku 2 godziny wczesniej". Jest to zdanie ktore wywoluje wsrod nas wybuch smiechu... Ale coz, nadmiar informacji jeszcze nikomu nie zaszkodzil, moze najwyzej draznic...

Pozdrawiam

 

mycha : :