Komentarze: 1
Maksymalnie wkurzona (zeby nie dosadniej) na bylego szefa spakowalam sie w godzine.
Rzeczy bardzo malo, raptem pół walizki... Na miesiąc czasu do Barcelony ledwo się zmieściłam, nie mówiąc już o tygodniowych wyjazdach do Szwajcarii, kiedy jednak jedna walizka to było nic... A przecież tzw. przewoźnik, prawdopodobnie połechtany mile moim mailem, zgodził się na podwójną ilość bagażu. A ja tymczasem nie mogę zapełnić walizki... No cóż, z biegiem czasu wiele rzeczy staje się niekoniecznie niezbędne:))