Archiwum styczeń 2006


sty 30 2006 Chmurzyska
Komentarze: 0

 Nad moim ogrodem.

 

mycha : :
sty 29 2006 Humor
Komentarze: 0

 

No tak, nie było mnie przez chwilę. Powody? Zły nastrój, o tak o, jakby to brzmiało na wschodzie Polski, do tego pół-służbowa podróż na północ do Lucii w ramach przygotowywania kolejnego eventu, deszcz i deszcz i deszcz, oraz powrót szefowej, której urlop nie posłużył na redukcję frustracji...Z jednego ważnego zadania zrobiło się kilka – miło, że chociaż big boss docenia moją nadpracowitość, do tego ciągłe przeziębienie (jest ZIMNO) i remont, który nagle przypomniał sobie o mojej części biura. W rezultacie nie mam pojęcia gdzie jest połowa moich akt, nie wspominając o komputerze... Mam nadzieję, że się znajdzie i to szybko.....

Lucia jest teraz w innej organizacji, gdzie nie grożą jej – przynajmniej przez jakiś czas – zarzuty les-koleżanki o odbijanie jej chyba niezbyt wiernej przyjaciółki – cóż, wierność w związkach homo jest zagrożona jedynie przez tych strasznych heteryków, co jest sprawą ogólnie znaną (mi dopiero od niedawna).... Tsumeb – miejscowość na początku Ovambolandu jest dawną osadą górniczą, z kolonialnym budownictwem i olbrzymią ilością zieleni. Słynie też z rasizmu jej mieszkańców, rasizmu tak obrzydliwego, że jak przekonałam się na własnej skórze, odbijał się nam czkawką przez dwa dni.... Centrum, w którym pracuje Lucia, opiekuje się ofiarami przemocy domowej... W trakcie trzech oficjalnych dni służbowych spędzonych tam zobaczyłam wystarczająco by zatruć sobie nastrój i humor przez dalszych kilka tygodni...

Ale, ale, zbliża się sezon odwiedzin. W środę kolejna porcja znajomych z Niemiec... Chyba wypożyczymy znowu jeepa, więc będzie frajda... (podróż służbowa city golfem chicco zrobiła ze mnie fankę jeepa...).

Poczcie Polskiej mówimy NIE! (Kolejny powód złego nastroju...)

 

mycha : :
sty 18 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

Za dużo rozbijam się po świecie. Zbyt często nie ma mnie, tam gdzie powinnam być, z Tymi z którymi powinnam być. W tych pewnych ważnych momentach:(((((((

mycha : :
sty 09 2006 Duża pora deszczowa
Komentarze: 0

A w Windhoek duża pora deszczowa. Od naszego powrotu, a mija już tydzień, codziennie burze i ulewy. Riviery – koryta wyschniętych rzek – wystąpiły z brzegów, duża część Katatury zalana wodą. Większe centra handlowe również. Ja na moim wzgórzu jestem bezpieczna, ale niektóre części miasta okresowo odcinane są od świata. Nie tylko woda zrobiła się agresywna – atakują również mrówki i inne insekty. Mamma Mia wciąż na urlopie, na farmie, więc skazana jestem na inne repellenty.

Warunki pracy nie za dobre, bo często brakuje prądu. Tym oto sposobem nie pozostaje mi nic innego jak pisać historyjki...

 

PS. Motywacji też brakuje, jak to po urlopie...

 

mycha : :
sty 09 2006 Urlop VIII-Cape cz.3 (i ostatnia)
Komentarze: 0

Spokój kempingu i spanie z kurami wytrzymałyśmy jednak tylko przez 2 dni potrzebne na szybką rekonwalescencję. Szczęście się do nas uśmiechnęło i udało nam się zdobyć nocleg w samym centrum miasta. Wyjątkowo skromny opis hostelu w przewodniku dla backpackers wzbudził nieufność Lucii, ja rozleniwiona urlopem postanowiłam się niczym nie przejmować. Jeszcze raz potwierdziło się, że kobieca intuicja to potęga, bo okazało się, że miejsce w którym śpimy i za które słono zapłaciłyśmy leży co prawda w centrum, ale w gorszej dzielnicy i jest podupadłym pensjonatem prowadzonym przez Chińczyków, urządząnym w kiczowatym, azjatyckim stylu. Zostawiłyśmy tylko bagaże i uciekłyśmy na Long Street na shopping, zawieranie znajomości i planowanie Sylwestra. I very very successful – nowo poznani znajomi zaproponowali imprezę na najpiękniejszej zimnej plaży Kapsztadu – Camps Bay– za 300 randów jedzenie i picie do woli, francuski didżej, bębny i performance.

Imprezka była super na tyle, że nie do końca byliśmy pewni, czy to już Nowy Rok. Dla pewności świętowaliśmy dwa razy – bo w Europie i tak o godzinę później....

Rano odebrali nas znajomi, zapakowali do busa i powieźli na północ, w stronę granicy namibijskiej. I tak oto pożegnałyśmy duże miasto. Ale wrócimyJ .

 

mycha : :