Komentarze: 1
Kto by pomyślał że wybory parlamentarne w Polsce zbiegną się z pewnym ważnym dla mnie referendum w innym kraju poza/europejskim*...
*niepotrzebne skreślić
Kto by pomyślał że wybory parlamentarne w Polsce zbiegną się z pewnym ważnym dla mnie referendum w innym kraju poza/europejskim*...
*niepotrzebne skreślić
W poniedziałek jak wszystko dobrze pójdzie, jadę z szefem i Peterem do Bushmanlandu (północny-wschód, koło granicy z Botswaną). Trochę podchodów i zachodów mnie to kosztowało, ale w końcu szanowny pan Landesdirektor zrozumiał że jest to doskonała okazja aby pokazać nowemu pracownikowi projekty w terenie. Ale od czego mam niebieskie słowiańskie oczyJ.
Nasz szef – i Landesdirektor w Namibii od kwietnia – jest dla mnie osobą nieodgadnioną. Już dawno nie spotkałam kogoś na tak wysokim i samodzielnym stanowisku (o odpowiedzialności za wizerunek ded i 30 Entwicklungshelfer nie wspominając) o tak małej znajomości specyfiki organizacji dla której pracuje, nieumiejętności podejmowania decyzji, nie do końca wykształconych czy też zanikłych umiejętnościach interpersonalnych, za to z wykształconym odruchem spychalstwa...Jego małżonka – osoba bardzo, ale to bardzo z temperamentem – odgrywa w biurze rolę first lady, co nas wszystkich śmieszy, ale faktycznie przecież ktoś musi decyzje podejmować... Mam wrażenie że oboje liczyli na pobyt wakacyjno-urlopowy, a tu okazuje się że całkiem dużo roboty i do tego nawet czasami projekty nie przebiegają zgodnie z planem – a to dopiero niespodzianka...
Jestem tu już dwa miesiące. Dziś zdałam sobie sprawę że nie zwracam już uwagi na białe samochody i czarnych ludzi.
Mam wielką ochotę złamać wyżej wymienioną i trochę poagitować – chyba z racji niemożności wzięcia udziału w wyborach... Odczuwam to boleśnie, choć pewna zaprzysięgła anarchistka odda swój głos za mnie (mam nadzieję że zgodnie z instrukcjami!). Swoją drogą pracodawca powinien umożliwić mi – niezależnie od obywatelstwa – wypełnienie obowiązku obywatelskiego... Jakiś okolicznościowy urlop, zwrot kosztów transportu?
Ciekawe gdzie będę za 4 lata, przy następnych wyborach... Ostatnim razem głosowałam w Kolonii, tuż na początku pobytu w Niemczech. Pamiętam jeszcze że była to moja pierwsza wyprawa pociągiem do Kolonii i wydawała się bardzo, ale to bardzo skomplikowanaJ
Wczoraj nie zdazylam opisac pewnej zabawnej historii, ktora przydazyla mi sie w sobote.
Otoz w sobotnie przedpoludnie - jak to maja w zwyczaju mieszkancy Windhoek - Nelago zmusila Marianne i mnie do pojscia na zakupy. Wyjasnienie brzmialo ze potrzebuje kolejnego zestawu ciuchow na jakis "formal event" zapowiadany na przyszly tydzien. Na nic zdaly sie wyjasnienia ze przeciez jej szafa jest pelna, ale coz, pietnastolatki takich stwierdzen nie akceptuja.
Zrobilysmy wiec trzygodzinna rundke po drozszych sklepach stolicy... Zawsze wydawalo mi sie ze to Warszawa jest mekka shoppingu, ale teraz zmienilam zdanie.... Cierpliwosci starczylo nam ledwo ledwo - ja znioslam fochy Nelago duzo lepiej od Marianne - byc moze zawazylo na tym doswiadczenie zdobyte w trakcie chodzenia po warszawskich sklepach z M (czy pamietasz jeszcze poszukiwania kiecki na slub na pierwsze wspolne wyjscie z tym glupkiem S.?).
W ramach rewanzu Nelago zgodzila sie na krotka rundke po targu w poszukiwaniu bardziej afrykanskiego stylistycznie wyposazenia mojej kuchni. Oraz na kawe i czekoladowe ciasto w Craft Centre - bardzo przyjemnej galerii polaczonej z kafejka. I wlasnie tam, odreagowujac stres zakupowy zaczelam przymierzac afrykanska bizuterie, przy czym jeden z pierscionkow utknal na moim lewym serdecznym (chudszym) palcu... Poniewaz jednak palec zaczal w szybkim tempie puchnac spanikowalam i polecialam do sprzedawcy po pomoc. Ten jednak zlekcewazyl moj problem, beztrosko dodajac: You can keep it. It's not a problem. We have a lot of them... Tylko ze ja mam palcow nie w nadmiarze!
Pomogly oklady z lodu w kafejce oraz woda z mydlem w domu:)