Archiwum 22 października 2005


paź 22 2005 Panslawizm
Komentarze: 2

W czwartek w wielkim sekrecie przed Landesdirektorem urządziliśmy w Guesthousie fetę na cześć naszego kolegi, który właśnie dostał nową propozycję pracy i zdecydował się opuścić szeregi ded. Oczywiście nowe zajęcie będzie lepiej płatne, ale decydujące w tym wypadku było to, iż nowa praca umiejscowiona będzie w WDH i Anguelo będzie mógł mieszkać razem ze swoją rodziną...

Historia Anguelo należy do wyjątkowych. Bułgarski lekarz zdecydował się w połowie lat 90. na wyjazd do Namibii. Po kilku latach pracy w państwowej służbie zdrowia, zwerbowany został przez naszego Landesdirektora do pracy w ded. Pracował na północy kraju, tuż pod granicą angolską, głównie przy HIV/AIDS Home Based Care. Jego żona Adelina– fizyczka z wykształcenia i syn Alec, zostali w Windhoek. Ale teraz znowu będą razem.

Imprezkę zaczynamy od piwa, aby uczcić kolejny wspólny Sundowner, a potem już przy braai (tradycyjny namibijski grill) króluje whisky. Już po kolejnym drinku rozmawiamy we trójkę – a rozmowie przysłuchuje się Alec. Adelina i Anguelo wspominają Bułgarię, przechodzimy szybko na proto-słowiański. Jesień Ludów – Anguelo na czele studenckiego strajku, Adelina w ciąży z Aleciem, początek lat 90., bezrobocie i korupcja – tam chyba jednak większa niż u nas, no i większa niż w Namibii... Dziki kapitalizm, i podsumowania – tutaj żyje się lepiej, ludzie są uczciwsi, nie tak zestresowani i zachowują się wobec siebie fair. Pytam Aleca, czy chciałby wrócić do Bułgarii. Właściwie wiem co odpowie, ale chcę go skonfrontować z tym pytaniem...W zamian Adelina pyta mnie jak radzę sobie z nostalgią...

 

Kończymy dobrze po północy – za to w biurze dnia następnego jesteśmy o 7:45, jak jeszcze nigdy. Forma nie najlepsza, ale zawsze...

 

P.S. Domyślacie się jaką książkę Anguelo wspomina z dzieciństwa? Podpowiem, że autorstwa Janusza Przymanowskiego... Coś się przypomina? Niech żyje panslawizmJ

 

mycha : :