Komentarze: 2
Najpierw sundowner w Wine Barze, gdzie dałyśmy się namówiċ na lampkę wina, potem byłyśmy krótko w El Cubano na koncercie kongijskiego bandu (super!), a potem już po północy pojechałyśmy do nowootwartego klubu Heaven. Przypominał mi nieco Hybrydy, stare Hybrydy, jeszcze sprzed remontu. No i publika – jak się okazało klub dla coloured, plus dwie białe kobiety, czyli my. Plus minus dziesięċ lat więcej od pozostałych bywalców tego miejsca i zdecydowanie z większą ilością ciuchów na sobie(!). Niezależnie od tego, i tak byłyśmy przebojem tego wieczoru…. Anyway, zabawa była przednia, może jednak coś z tego licealnego jeszcze klimatu Hybryd?