Archiwum listopad 2005, strona 1


lis 22 2005 Historia dla ochłody
Komentarze: 0

O właśnie ktoś mi przypomniał, co chciałam opisać. Dzięki Yo.

Wczoraj z nową koleżanką – mocno wystraszoną Kristiną, która wylądowała na Hosea Kutako - International Airport WDH - tydzień temu i nie do końca radzi sobie z gorącą rzeczywistością – pojechałyśmy zrobić zakupy biurowe: Kristina różne absolutnie potrzebne rzeczy na jej biurko, a ja niespodzianki świąteczne i noworoczne dla partnerskich organizacji. W hurtowni gdzie zaopatrujemy się w to co niezbędne for the smooth running of the organization włączona (wlanczona Yo) klima, ale i tak wszyscy półżywi. My również. Kristina zestresowana zapewne obecnością obcych ludzi (złośliwa jestem, ale niańczę ją od ponad tygodnia) nie kwapi się do rozmowy, ale ja czuję, że muszę się z kimś podzielić moją gorącą (nie tylko w przeności) irytacją. No więc small talk: że jest ZNOWU poniedziałek, że deszcz nie śpieszy się z nadejściem, itd. itp. Moje dźwięczne „rrrrrrrrr” nieodmiennie wzbudza zainteresowanie. No tak, nie, nie jestem z Niemiec. Tak, to prawda, papież, komunizm itd – to już standard. Ale moje zaskoczenie tym razem wzbudza pytanie: ah, to na pewno bardzo zimny kraj. Może rodzina może Ci przysłać trochę śniegu? Nie, nigdy nie widziałem. Jak pachnie śnieg? Mam tu na zapleczu coolbox, no, daj się namówić...

 

 

mycha : :
lis 22 2005 Święta
Komentarze: 0

Święta już niedługo. Patrzymy w kalendarz i walczymy z końcówką roku, przypominającą o sobie każdego dnia intensywnością zajęć, ale to jednak nie to samo. Fakt, pojawiły się dekoracje, ekspedientki w Checkers mają na głowie mikołajowe czapeczki, ale brakuje atmosfery. Może dlatego, że od kilku dni wszyscy chodzimy rozdrażnieni i zmęczeni upałami. Chmury niby zbierają się od kilku dni nad miastem, ale deszcz nie nadchodzi.

W sobotę odwiedzamy Weihnachtsmarkt. Już sama nazwa –nieprzetłumaczona na język oficjalny jakby nie dbano o pozory – sugerowała coś nie współgrającego z afrykańską pogodą za oknem. I faktycznie, gorsza imitacja święta odbywającego się w każdym większym i mniejszym niemieckim mieście, ale bez charakterystycznego zapachu cynamonu i przypraw, no i oczywiście bez najważniejszego punktu programu, grzanego wina.

Wracamy zniechęceni kiczem sprzedawanym jako świąteczne ozdoby. I zabieramy się za planowanie świątecznej wyprawy, wg namibijskiej tradycji nad morze. Do Kapsztadu. Jeżeli się uda – a już wiem, że nawet ja, z moim polskim paszportem, nie potrzebuję wizy ­ to będzie to krótki międzyświąteczny wypad w celu zmiany otoczenia, choć na chwilę. Bez pustyni, skał i piaskowych odcieni, w krainę zieleni i błękitnego morza.

PS. Anyway, to pierwszy raz kiedy nie będę w święta w domu. To że nie ma atmosfery w jakiś sposób ratuje sytuację.

 

 

mycha : :
lis 17 2005 Listopad
Komentarze: 0

Oj, pracowity ten listopad. Wszyscy w stresie przed końcówką roku, a nasi partnerzy nagle zorientowali się że do końca miesiąca muszą napłynąć raporty z przebiegu projektu... Plus całe tony project proposals na rok następny... Mam nadzieję że nasz trzyosobowy team – Marianne, Rosa i ja - dotrwa do połowy grudnia, gdy Namibia zamiera – w szkole rozpoczynają się wakacje a większość mieszkańców stolicy wyjeżdża na wybrzeże, chłodzić się w zimnym Atlantyku. Dopiero w połowie lutego wszystko powoli zaczyna wracać do normy – our country is coming back to life very slowly, skomentowała to dzisiaj Rosa...

No i strasznie gorąco.

 

mycha : :
lis 08 2005 Work permit
Komentarze: 1

Minely prawie cztery miesiace mojego pobytu tutaj - i pol roku od kiedy moj pracodawca rozpoczal starania o work permit dla mnie. Dzisiaj w koncu otrzymalam z powrotem paszport z wiza uprawniajaca do wielokrotnego przekraczania namibijskiej granicy i wbitym pozwoleniem na prace (tuz obok niewaznego od kilku lat stempelka niemieckiego Arbeitsamtu - chyba z czystej zlosliwosci) az do konca 2007 roku - male niedopatrzenie, ale nie bede sie o skrocenie pozwolenia awanturowac.

Nastepujacych dokumentow wymagano ode mnie: kopia kontraktu, zaswiadczenie o niekaralnosci, zaswiadczenie lekarskie, przeswietlenie pluc - wszystko w jezyku urzedowym. Rangeli, nasza sekretarka, sadzila ze polskie ministerstwo sprawiedliwosci wyda mi zaswiadczenia od razu po angielsku - no bo przeciez jedna Europa itd. - co nie narazalo by ded na dodatkowe koszty tlumaczenia. O swieta naiwnosci:)

Anyway, moj status zyskal na legalnosci.

mycha : :
lis 03 2005 Bardzo niepoważnie
Komentarze: 1

Kumpela wysłała mi coś na zły nastrój z daleka od ojczyzny i nie wiem – może zrobiło już rundkę i jest Wam dobrze znane, ale mnie nieodmiennie cieszyJ

So, check it out!

 

 

mycha : :