Najnowsze wpisy, strona 8


gru 21 2005 Welcome to Capetown
Komentarze: 0

Ha ha ha, moj stan mozna opisac jedynie niemieckim okresleniem Uebergluecklich.AAAAAAAAAAAAAAAA!

Morze, czteropasmowe ulice. Wiezowce. Mlodzi ludzie mowiacy po ANGIELSKU. Moj pierwszy urlop od poltora roku.....I to jeszcze przez 10 dni:))))))

Bylo tez kilka falstartow, ale o tym kiedy indziej. Teraz idziemy do centrum wybierac miejsca gdzie dzis wieczorem bedziemy rozkoszowac sie night life.

Mnostwo promykow slonca dla Warszawki (i Slunska).

Caluski,

dj

 

mycha : :
gru 14 2005 Piętogryz
Komentarze: 1

 

W ubiegły piątek na Hosea Kutako wylądował mój pierwszy – choć wspólny z Lucią – gość. Jej dobry kumpel z czasów studenckich, i nasz przyszły towarzysz bożonarodzeniowych wojaży. W ramach unikania biura, gdzie aktualnie kładzona jest podłoga (przy wtórze różnego rodzaju urządzeń i maszyn, czego moje ucho nie może znieść) sprzeniewierzyłyśmy pieniądze niemieckiego podatnika, odbierając naszego gościa służbowym samochodem za pełną akceptacją, nie tak znowu skrupulatnego we własnych rozliczeniach szefa...

Weekend upłynął na organizowaniu samochodu - musi być oczywiście dicker Jeep, choć najważniejsze atrakcje turystyczne w Namibii można zjechać bez problemów najbardziej tu popularnym, malutkim City Golfem – jednak prawdziwy 4x4, należy jak się Kai obrazowo wyraził do „jego marzenia o Afryce”. Oczyma wyobraźni widzę tą samą dyskusję prowadzoną przy przy pozostałych wizytach....

Jeepa za niebanalną sumę znajdujemy u znajomego znajomych, zajmującego się wynajmem takich właśnie samochodów naiwnym i zapatrzonym w swój świat turystom. Ale ok – popieramy przecież rozwój, nawet jeśli związane jest to z szastaniem pieniędzy przez naszych gości.

Jeep okazał się chyba właściwym wyborem – wnioskując z zadowolonej miny Kaia. Dla mnie pierwsza przejażdżka za miasto, do jednej z Lodge w pobliżu WDH, w ramach testowania pojazdu, zakończyła się atakiem przeprowadzonym na mnie przez dzikie zwierzę. W postaci mangusty zirytowanej moimi bosymi stopami. Wbiła zęby centralnie w moją pietę, co okazało się okazało się nie tylko bolesne... Moją krwawiącą mocno stopą nie chciał się niestety nikt z miejscowych zająć – co w jakiś sposób jestem w stanie zrozumieć. Apteczka zamknięta w gabinecie właściciela okazała się poza naszym zasięgiem, a kiedy on sam zjawił się po dwóch godzinach, pięta przestała już krwawić sama z siebie (aby nie psuć opinii pracodawcy pohamowałam ochotę wymoczenia jej w basenie...). Właściciel zirytowany chyba na swoich pracowników sam zabandażował moją ranę i w zamian za mój ból zaoferował drinka. Coś mnie podkusiło i zażartowałam, że jestem dziennikarką i opiszę tą historię. Dopiero widząc jego przerażoną minę zorientowałam się, że niemieckojęzyczna Allgemeine Zeitung lubuje się w artykułach opisujących co złego się przydarzyło turystom i niemieckojęzycznym mieszkańcom Namibii. Oczyma wyobraźni zobaczyłam nagłówek: „Pracownik niemickiej organizacji pomocowej pogryziony przez wściekłe zwierzę”.

Pięta powoli się goi. 19 grudnia wieczorem jedziemy do Cape Town. Powrót już w Nowym Roku. So, Merry Christmas and Happy New Year!

 

mycha : :
gru 07 2005 World HIV/AIDS Day
Komentarze: 1

Glowne obchody na stadionie im. Nujomy w Katuturze.

mycha : :
lis 29 2005 Potop
Komentarze: 0

W ramach odreagowywania stresu idziemy do kina zaczerpnąć cywilizacji. Kino jest jedno w całym kraju w nowo wybudowanym i bardzo snobistycznym kompleksie handlowych. Wybór nie jest może zbyt duży, ale po kilku miesiącach w buszu nawet zakup popcornu cieszyJ

W połowie filmu zaczyna padać deszcz. Nawet w środku mulkipleksu (ah, Multi... I obowiązkowy drink w StarLajcie po...) słyszymy grzmoty.... Potem zaczyna lać. Jest tak głośno, że nie słyszymy dialogów... Lucia wychodzi z sali, aby poprosić o podkręcenie dźwięku... Kiedy przez dłuższą chwilę nie wraca zaczynam jej szukać. W chwilę później wszystko jest jasno – z sufitu centrum handlowego leje się woda, a ludzie zbierają się na schodach nie mogąc dotrzeć do wyjścia.... Wracamy do sali – cóż innego nam pozostaje skoro i tak musimy czekać aż woda opadnie... Film jakoś za bardzo nie wciąga, za to po kilkunastu minutach woda zaczyna lecieć po ścianach i pod koniec seansu jest jej około 30 cm na podłodze. I tym sposobem był to Zorro w strugach deszczuJ

Czasami wyjście do kina okazuje się przygodą....

 

 

 

mycha : :
lis 29 2005 Etosha
Komentarze: 0

Sobota zaczęła się o godzinie 4.30. Weekendowa wycieczka do Etoshy to coś czemu nie potrafię się oprzeć, nawet po dwóch ciężkich dniach spędzonych na meetingach...

Droga mija szybko, ale też cały czas rozmawiamy: o tym co się zdarzyło, jakie decyzje zapadły i jak to będzie – ambitne zamierzenia nierozmawiania o pracy po pracy porzuciłam już dawno...

Jesteśmy u wrót parku o 11, akurat rozpoczyna się pora kiedy wszystko co żywe szuka cienia i ochłody.... Stada antylop sprawiają że tracę rozpoczęty wątek (na temat odpowiedzialności szefa za współpracowników) i milczę, oszołomiona przez pierwsze 2 godziny safari. Magiczne zebry, zupełnie księżycowe jak dla mnie oryksy, stado słoni i sprawiające bardzo wojownicze wrażenie żyrafy.... No i osławiona ‘patelnia’, pokryta solą, odbijająca słońce i z daleka obiecująca ochłodę i szum fal.... Na obietnicy się kończy.

 

 

 

Po południu, rozbiciu namiotów i ochładzającej kąpieli wyjeżdżamy jeszcze raz z obozu, aby tuż przed zachodem słońca podziwiać zwierzęta przemieszczające się właśnie w stronę wody.... Tymi zwierzętami zupełnie niespodziewanie dla mnie okazuje się rodzina lwów. Spacerkiem udają się na drugą stronę drogi tuż przed naszym samochodem.... Nie tylko ja – w końcu nowicjusz na afrykańskim kontynencie – tracę poczucie rzeczywistości – niemiecki turysta, nienagannie ubrany w strój koloru khaki wyskakuje z samochodu obok nas z lornetką w ręku... Dopiero kategoryczna uwaga Sonii sprawia że przytomnieje... Lwica i cztery małe lwiątka tracą zainteresowanie i dołączają do pozostałego stada....

 

 

Wyścig z czasem, aby przed zachodem słońca zdążyć do campu..... A koło 22 nosorożec wyłaniający się z nicości, bezszelestnie podążający w stronę wody... O szakalach dokazujacych wokół namiotu nie wspominając.....

mycha : :